czwartek, 20 listopada 2014

Zorkownia

~~~~
Zachwyt i rozpacz, o których pisała Szymborska, wyglądają właśnie tak jak oczy pana Kazimierza, które po dziecięcemu wpatrzone we mnie, są zupełnie nagie.

~~~~
Odczuwanie bólu jest takie względne. Sporo zależy od bariery , jaką mu postawimy sami, od naszego przekonania, że jesteśmy nadal nad nim, że nas nie topi. Domyślam się jednak, że przychodzi moment, gdy ból połyka nas wielorybim brzuchem i powyższe teorie nadają się do kosza. 

~~~~
Zapadam w ciszę na resztę dnia.
Znacznie lepsza jest od barokowej egzaltacji słów.

~~~~
Za niepłacenie alimentów jest więzienie.
Jaka jest kara za nieobecność, zaniechanie, porzucenie?
Życie z tym, umieranie z tym?

~~~~
Trzeba mieć dużo odwagi, by tak odprowadzać swoje czterdziestoletnie dziecko. By nie uronić żadnej chwili. By w wątłej, spracowanej łódce przewieźć całe to zbolałe istnienie na drugi brzeg.

~~~~
Rozchodzimy się potem w przeciwne strony.
Dwie cząstki, wpadające na siebie z impetem,
połączone na mgnienie wilgotnego oka.

~~~~
Słyszę jej słowa, zaraz PO, które strzeliły prosto w serce:
-Nie mamy dziecka.

Tyle bólu wypełnia pokój, w którym umierają święci.

~~~~
Przeszłyśmy w to miejsce, w którym nie trzeba już opowiadać życia, po prostu zaczyna się żyć obok siebie. I nieważne, ile owo "obok" potrwa.

~~~~
znicz
latarnia morska wśród piaskowej burzy
kropka światła nad "i"

dotykam skóry kamienia
nasiąka ciepłem

pod taflą kłębią się warkocze
splątane ręce
stopy zastygłe do biegu

na skroniach stróżki soli
piasek miarowo wypełnia klepsydry ust

brzemienna ziemia

~~~~
Są relacje, które rosną we mnie jak drzewo.
Wpierw pestka; pędy wiją się żyłami, obejmują kości, 
gałęzie rozplatają włosy, konary rozpościerają ramiona.
Zakorzeniam się, otwieram zielone dłonie.

~~~~
Można iść dalej, przynajmniej uchylić furtkę,
otworzyć na tę możliwość, że się ułoży.
Sacred geometry of chance- nie do wiary, prawda?

~~~~
Na brzegu Twojej samotności mogę tylko stać.
Najczęściej jak słup soli.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz