piątek, 28 listopada 2014

małe mrowienie na koniuszkach palców

wdycham powietrze
znad kieliszka czerwieni
muzyka w tle
smakuję maliny w płynie
widać dno
w cierpkim płynie myśli
tak lekko sunących po niebie

od tych kilku tygodni
piję wytrawne
ma posmak śmierci




to tylko zwierzęta
w moje głowie wilki
do góry gardła wznoszą 
ich śpiew
śmiech
odbija mi się w snach
echem słów 
nie do końca wypowiedzianych

skromne piętnaście minut
tworzenia nieba
sklejania go w jedną całość
ponoć dla mnie nieosiągalną
ponoć

Moje niebo tu
nigdzie indziej
na tej kanapie
pod kocem uczuć 
do siebie samej
małe zadowolenie z życia
pomimo









czwartek, 27 listopada 2014

to czas

Mnóstwo smutków dotykam
Żeby dotykać mnóstwo radości
których jeszcze przed chwilą nie potrafiłam dostrzec
a dziś są
Tuż obok mnie
czasem to jedno małe słowo
czasem uśmiech
praca i dom
sprawa ciągnąca się od wieków
przelew wpływający na konto
poprawiony ciuszek
telefon odebrany
i wykonany
kot grzejący kolana
i rozmowa z szefem
zielony kolor
i paznokcie perfekcyjne
koleżanka od wieków nie widziana
udane zakupy
błysk świeczki w kieliszku niesamowicie dobrego wina
nuta wpadająca w ucho
wzruszająca książka
tort
sen
dużo ich wokół mnie
i tak się cieszę, że są...

czasem coś dzieje się po coś
i dopiero z czasem potrafimy połączyć
nieprzychylne punkty
w jedną spójną całość
co prowadzi nas
wzmocnionych
do samego celu

dążę





wtorek, 25 listopada 2014

Sputnik Sweetheart

~~~~
Usuń z niedoskonałego życia wszystko, co nie ma sensu, a utraci ono nawet swą niedoskonałość.

~~~~
(...) imię, jakie Sumire wymyśliła dla Miu, brzmiało Sputnik Sweetheart. Sumire uwielbiała jego brzmienie. Przypominało jej o Łajce. O wykonanym przez człowieka satelicie mknącym bezszelestnie w mroku przestrzeni kosmicznej. O ciemnych, lśniących oczach psa wyglądającego przez maleńkie okienko. Na co mógł ten pies patrzeć w bezmiernej samotności kosmosu?

~~~~
Chyba się zakochałam w tej kobiecie (...) Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Lód jest zimny, róże są czerwone, a ja się zakochałam. I ta miłość dokądś mnie powiedzie. Jej nurt jest zbyt silny; nie mam wyboru. Może będzie to szczególne miejsce, miejsce, którego jeszcze nigdy nie widziałam. Może czai się tam niebezpieczeństwo, może coś tam mnie zrani, głęboko, śmiertelnie. Może wszystko stracę. Ale teraz już nie ma odwrotu. Mogę tylko dać się ponieść prądowi. Nawet jeżeli to oznacza, że spłonę, że odejdę na zawsze.

~~~~
Ostatnio często przychodzi mi do głowy, że być może skończyły się dla mnie czasy pisania powieści. Po ziemi chodzi mnóstwo głupich dziewczyn, a ja jestem po prostu jedną z nich, nieśmiało gonię za marzeniami, które nigdy się nie spełnią. Powinnam zamknąć wieko fortepianu i zejść ze sceny. Zanim będzie za późno.

~~~~
Niekiedy bolało mnie to tak bardzo, że miałem wrażenie, jakby ktoś mi dłubał nożem we wnętrznościach. Mimo to godziny, które z nią spędzałem, były cenniejsze niż wszystko inne. Pomagała mi zapomnieć o uczuciu samotności, które mi nieustannie towarzyszyło. Rozszerzała granice mojego świata, dzięki niej mogłem głęboko zaczerpnąć powietrza.

~~~~
Rano, kiedy wstaję i widzę swoją twarz w lustrze, wygląda, jakby należała do kogoś innego. Jeżeli nie będę uważać, mogę zostać w tyle.

~~~~
Ale dokąd pójdę, jeżeli zgubię samą siebie?

~~~~
Był to imponujący widok, coś, co chciałbym wyciąć nożyczkami i wkleić do albumu swojej pamięci.

~~~~
Z oddali wyglądamy jak piękne spadające gwiazdy, które jednak w rzeczywistości są więzieniami, gdzie każda z nas tkwi zamknięta samotnie, zmierzając donikąd. Kiedy przecinają się orbity tych satelitów, możemy się spotkać. Może nawet otworzyć przed sobą serca. Ale tylko na krótką chwilę. Już w następnej pogrążamy się w absolutnej samotności. Dopóki nie spłoniemy i nie obrócimy się w nicość. 

~~~~
Zrozumienie to jedynie suma nieporozumień. 

~~~~
Należy zaakceptować rzeczy, które trudno zrozumieć, i już do nich nie wracać. I krwawić. Strzelać i krwawić.

~~~~
Przekonałam ją, że każdą historię trzeba w końcu opowiedzieć, inaczej już na zawsze pozostanie się więźniem swej tajemnicy.

~~~~
Każdy z nas ma coś wyjątkowego, co może zdobyć tylko w wyjątkowym okresie życia. Coś w rodzaju małego płomyka. Nieliczni uważni i uprzywilejowani pielęgnują ten płomień, dbają o niego, trzymają go niczym pochodnię oświetlającą ich życie. Kiedy jednak ten płomień gaśnie, to już na zawsze.

~~~~
Zamknąłem oczy i zacząłem uważnie nasłuchiwać potomków sputnika, nawet teraz krążących wokół Ziemi, związanych z nią jedynie siłą grawitacji. Samotne metalowe dusze w niewzruszonym mroku kosmosu spotykają się, mijają i rozstają, by nie zetknąć się już nigdy więcej. Nie pada między nimi ani jedno słowo. Nie muszą dotrzymywać żadnych obietnic.

~~~~
Może w jakimś odległym miejscu przebywa wszystko to, co stracone. A przynajmniej istnieje taki cichy zakątek, gdzie odchodzą wszelkie zaginione rzeczy, nakładają się na siebie, tworząc jeden kształt. W miarę upływu lat odkrywamy skrawki utraconego życia, przyciągając do siebie cienkie nici, do których są przywiązane.

~~~~
A więc to tak wygląda nasze życie. Nieważne, jak ogromna i straszna była strata, jak ważna rzecz, którą nam skradziono- wyrwano wprost z rąk- nawet jeżeli nas to całkowicie zmieniło, jeżeli pozostała z nas tylko wierzchnia warstwa skóry, nadal żyjemy tak samo- w milczeniu.




czwartek, 20 listopada 2014

Zorkownia

~~~~
Zachwyt i rozpacz, o których pisała Szymborska, wyglądają właśnie tak jak oczy pana Kazimierza, które po dziecięcemu wpatrzone we mnie, są zupełnie nagie.

~~~~
Odczuwanie bólu jest takie względne. Sporo zależy od bariery , jaką mu postawimy sami, od naszego przekonania, że jesteśmy nadal nad nim, że nas nie topi. Domyślam się jednak, że przychodzi moment, gdy ból połyka nas wielorybim brzuchem i powyższe teorie nadają się do kosza. 

~~~~
Zapadam w ciszę na resztę dnia.
Znacznie lepsza jest od barokowej egzaltacji słów.

~~~~
Za niepłacenie alimentów jest więzienie.
Jaka jest kara za nieobecność, zaniechanie, porzucenie?
Życie z tym, umieranie z tym?

~~~~
Trzeba mieć dużo odwagi, by tak odprowadzać swoje czterdziestoletnie dziecko. By nie uronić żadnej chwili. By w wątłej, spracowanej łódce przewieźć całe to zbolałe istnienie na drugi brzeg.

~~~~
Rozchodzimy się potem w przeciwne strony.
Dwie cząstki, wpadające na siebie z impetem,
połączone na mgnienie wilgotnego oka.

~~~~
Słyszę jej słowa, zaraz PO, które strzeliły prosto w serce:
-Nie mamy dziecka.

Tyle bólu wypełnia pokój, w którym umierają święci.

~~~~
Przeszłyśmy w to miejsce, w którym nie trzeba już opowiadać życia, po prostu zaczyna się żyć obok siebie. I nieważne, ile owo "obok" potrwa.

~~~~
znicz
latarnia morska wśród piaskowej burzy
kropka światła nad "i"

dotykam skóry kamienia
nasiąka ciepłem

pod taflą kłębią się warkocze
splątane ręce
stopy zastygłe do biegu

na skroniach stróżki soli
piasek miarowo wypełnia klepsydry ust

brzemienna ziemia

~~~~
Są relacje, które rosną we mnie jak drzewo.
Wpierw pestka; pędy wiją się żyłami, obejmują kości, 
gałęzie rozplatają włosy, konary rozpościerają ramiona.
Zakorzeniam się, otwieram zielone dłonie.

~~~~
Można iść dalej, przynajmniej uchylić furtkę,
otworzyć na tę możliwość, że się ułoży.
Sacred geometry of chance- nie do wiary, prawda?

~~~~
Na brzegu Twojej samotności mogę tylko stać.
Najczęściej jak słup soli.


wtorek, 18 listopada 2014

Wait for me

Ale to tylko Moby,
nic więcej



świat się nie skończył
pomimo zamkniętych drzwi
i dalszych trudności
Pomimo nakrapianych słów
miłości ograniczonej

zasypiam z ręką pod głową
z otwartymi oczyma
na nosie tylko słowa

świat się nie kończy
pomimo tylu śmierci wokół
nieszczęść
przypadków
pomimo samotności
jak na olenderskiej pocztówce


zorkownia uczy mnie jak żyć umierając
jak co dzień czytam książkę
przewracam kartki wprzód
ale to tak
jakbym się cofała
rakiem szła  przed siebie
i to wcale nie tak
że oglądam się w tył
ja po prostu uczę się
od nowa
żyć
w moim małym świecie

sobota, 15 listopada 2014

Wiedźmin. Ostatnie Życzenie

~~~~
Ze wstydem i przykrością stwierdził, że to, co czuje, to żal do niej, żal o to, że nie pozostała marzeniem. I że nigdy sobie nie wybaczy tego żalu.

~~~~
Potworów jest coraz mniej?
A ja? Czym ja jestem?

~~~~
Miłość i krew. Obie mają potężną moc. Magowie i uczeni łamią sobie nad tym głowy od lat, ale nie doszli do niczego, poza tym, że... 
-Że co, Geralt?
-Miłość musi być prawdziwa.

~~~~
Wypiłam trochę i filozofuję, szukam prawd ogólnych. Właśnie jedną znalazłam: mniejsze zło istnieje, ale my nie możemy wybierać go sami. To Bardzo Wielkie Zło potrafi nas do takiego wyboru zmusić. Czy tego chcemy czy nie.

~~~~
-Połowa z tego co tu masz, to rośliny, które nie rosną już nigdzie na świecie. Nie mylę się, prawda?
-Nie mylisz się. Więcej niż połowa.
-Czym to wytłumaczyć?
-Jeśli powiem, że łaską bogini Melitele, pewnie ci to nie wystarczy?
-Pewnie nie.
-Tak sądziłam- Nenneke uśmiechnęła się. - Widzisz, Geralt, to nasze jasne słońce ciągle jeszcze świeci. Ale już nie tak, jak dawniej. Chcesz, poczytaj sobie księgi. Jeżeli zaś nie chce ci się tracić na to czasu, to może zadowoli cię wyjaśnienie, że kryształ, z którego zrobiony jest dach, działa jak filtr. Eliminuje zabójcze promienie, których coraz więcej w świetle słonecznym. Dlatego rosną tu rośliny, których nigdzie na świecie dziko rosnących nie zobaczysz.
-Zrozumiałem - kiwnął głową wiedźmin. - A my, Nenneke? Co z nami? Na nas też świeci słońce. Czy i my nie powinniśmy schronić się pod taki dach?
- W zasadzie powinniśmy - westchnęła kapłanka.- Ale...
- Ale co?
- Już za późno.



nic nie szkodzi

że nie ma nieba
i tak
zamykam krąg
w nadchodzącym dniu
oczyszczam myśl
odświeżam się







skończę myśl

środa, 12 listopada 2014

Low - Lullaby

Zimno



Godzę się na miłość
Wymagającą
Podejrzliwą
Wymykającą się

Płatami
oddzieram ze skroni
myśli
mało ulotne
przytłaczające

Otwieram smutek
niech chłonie
i uleci
daleko

Towarzysz życia
to tylko
głuche spojrzenie
spod przymkniętych powiek
w czarną noc






cross over and turn
feel the spot don't let it burn
we all want we all yearn
be soft don't be stern


lullaby
was not supposed to make you cry
I sang the words I meant
I sang




niedziela, 9 listopada 2014

Na południe od granicy, na zachód od słońca

~~~~
Pewnie była zbyt chłodna, zbyt opanowana. (...) Ja jednak wyczuwałem w niej coś innego- coś ciepłego i kruchego, co kryło się tuż pod powierzchnią. Coś, co jak dziecko bawiło się w chowanego, przyczajone głęboko, lecz z nadzieją czekające na odkrywcę.

~~~~
Po pewnym czasie rzeczy twardnieją. Jak cement w wiadrze. I nie możemy już wrócić. Chcesz powiedzieć, że cement, z którego jesteś zrobiony, stwardniał, więc nie możesz już być kimś innym.

~~~~
Uczucie, jakie pozostawił po sobie dotyk jej ręki, nigdy mnie nie opuściło. Jej dłoń była inna niż te, które do tej pory trzymałem, dotyk różnił się od pozostałych. Była to tylko mała, ciepła rączka dwunastoletniej dziewczynki, lecz dla mnie te palce i dłoń były jak skarbnica załadowana po brzegi wszystkim, co chciałem wiedzieć- wszystkim, czego  m u s i a ł e m  się dowiedzieć. Biorąc mnie za rękę, pokazała mi, co to takiego. Że w realnym świecie istnieje takie miejsce. W ciągu tych dziesięciu sekund stałem się maleńkim ptaszkiem na wietrze, łopoczącym skrzydełkami w powietrzu. Z wysoka na niebie widziałem pewne miejsce w oddali. Znajdowało się tak daleko, że nie mogłem go dostrzec wyraźnie, coś tam jednak było i wiedziałem, że któregoś dnia tam zawędruję.

~~~~
- Boję się- powiedziała.- Ostatnio czuję się jak ślimak bez skorupki.
- Ja też się boję. Czuję się jak żaba bez błon łączących palce.

~~~~
Nie rozumiałem, że mogę skrzywdzić kogoś tak straszliwie, że osoba ta już nigdy nie dojdzie do siebie.

~~~~
Nie mogłem znaleźć w tych kobietach czegoś, co czekało tylko na mnie.

~~~~
Nie była zbyt ładna, a przynajmniej nie należała do tych dziewcząt, które wszędzie przyciągają spojrzenia mężczyzn, lecz w jej twarzy odnajdywałem coś, co było przeznaczone tylko dla mnie.

~~~~
- Cóż, czas zmienia każdego w inny sposób, nie?

~~~~
Każdy żyje inaczej. I każdy inaczej umiera. Ale ostatecznie nie ma najmniejszej różnicy. Zostaje tylko pustynia.

~~~~
Byłem niczym cień żywego niegdyś człowieka wtopiony w ścianę.

~~~~
Kiedy przewróci się jedna karta, wali się cały domek. I nie ma jak się wydostać z gruzów. Dopóki ktoś nie przyjdzie i cię nie wyciągnie.

~~~~
Jeśli wystarczająco długo patrzy się na deszcz i nie myśli o niczym, człowieka stopniowo ogarnia uczucie, że jego ciało się uwalnia, otrząsa się z rzeczywistości świata.

~~~~
To, co ma formę, kiedyś musi zniknąć. Ale pewne uczucia zostają na zawsze.

~~~~
Czasami, kiedy na ciebie patrzę, mam wrażenie, że spoglądam na odległą gwiazdę- wyznałem. - Jest oślepiająco jasna, ale jej światło pochodzi sprzed dziesiątków tysięcy lat. Może ta gwiazda nawet nie istnieje. Ale niekiedy jej światło wydaje mi się bardziej rzeczywiste niż wszystko inne.

~~~~
- Prawdopodobnie.
- Znowu to "prawdopodobnie".
- Na świecie jest pełno "prawdopodobnie".

~~~~
Każda sekunda wykrzywiała się i ginęła pod ciężarem jakiejś niepohamowanej siły. A ja, w samym środku tego wszystkiego, czekałem aż coś się wydarzy. Ta historia nie może się skończyć w ten sposób.

~~~~
Moje słowa traciły swą moc i niczym krople deszczu przyklejone do szyby powoli rozstawały się z rzeczywistością.

~~~~
Ponieważ pamięć i odczucia są tak niepewne, tak subiektywne, zawsze polegamy na jakiejś rzeczywistości- nazwijmy ją rzeczywistością alternatywną- która udowodni prawdziwość wydarzeń. Do jakiego stopnia fakty, które uznajemy za prawdziwe, rzeczywiście takie są, a do jakiego stopnia są faktami jedynie dlatego, że tak je nazywamy- takiego rozróżnienia nie sposób dokonać. Dlatego, by uznać pewną rzeczywistość za rzeczywistość, potrzebujemy inną rzeczywistość do zrelatywizowania tej pierwszej. Lecz ta druga rzeczywistość wymaga trzeciej jako podstawy. W naszej świadomości powstaje nieskończony łańcuch, a jego podtrzymywanie tworzy wrażenie, że istniejemy. Może jednak wydarzyć się coś, co przerwie ten łańcuch i wtedy czujemy się zagubieni, Co jest prawdziwe? Czy rzeczywistość znajduje się po tej stronie zerwanego łańcucha, czy po drugiej?

~~~~
Ciągle czuję się tak, jakby usiłował stać się kimś innym. Jakbym próbował znaleźć nowe miejsce, nowe życie, nową osobowość. To pewnie część dojrzewania, ale też próba określenia siebie na nowo. Stając się kim innym, mogę się uwolnić od wszystkiego. Kiedyś poważnie wierzyłem, że mogę uciec od samego siebie- jeżeli tylko bardzo się postaram. Ale zawsze trafiałem w ślepą uliczkę.

~~~~
Wyjrzałem przez okno, ale nic nie zobaczyłem. Tylko nienazwany czas i przestrzeń łączącą noc ze świtem.

~~~~
Śmierć nie jest aż tak trudna. To tak jakby z pokoju powoli wysysano całe powietrze- tak samo uchodziła ze mnie wola życia. Kiedy człowiek się tak czuje, śmierć nie wydaje się straszna.


wtorek, 4 listopada 2014

shallows

Tyle na temat...

smutek



Religa. Biografia najsłynniejszego polskiego kardiochirurga.

~~~~
Serce nie raduje się, nie jest strachliwe, pobudzone lub zniechęcone. Odpowiada tylko na bodźce człowieka.

~~~~
Czuje, że wciąż dochodzi do granic możliwości, staje nad przepaścią, a Religa zmusza go, by zrobił krok w nieznane. Wierzy, że wkrótce będzie świadkiem transplantacji serca.

~~~~
Wie ksiądz, czasami patrzę w oczy pacjentowi i mówię, że go nie zoperuję. Wiem, że on umrze. Nie umiem powiedzieć, dlaczego potrafię to wyczytać, ale to prawda. Znam jego los i niestety to się sprawdza. Oczywiście jako lekarz kieruję się wskazaniami i przeciwwskazaniami. Jeżeli są wskazania, zwłaszcza życiowe, to ja się podejmuję operacji, ale proszę mi wierzyć, w momencie gdy patrzę w oczy i widzę w nich śmierć, ci ludzie zawsze umierają.

~~~~
-Panie doktorze, co pan mówi?
-Jest pani pierwszą matką, którą pytam o zgodę na pobranie serca pani syna do przeszczepu.
-Jego serce będzie biło w kimś innym?
-Tak.
-Syn chciałby tego.

~~~~
Papa Corleone stwierdza, że całe nasze postępowanie jest podporządkowane ambicjom.

~~~~
Rodzice nauczyli mnie jednej niezwykle ważnej rzeczy. Cały czas zwracali mi uwagę, że nie jestem najważniejszy na świecie.

~~~~
Religa oprowadza gościa po budynku, przedstawia pracownikom. - To jest pacjent, któremu uratowaliście życie- mówi. Mężczyzna dziękuje ze łzami w oczach.
Sarna: - A ludzie w fundacji po raz pierwszy zobaczyli, że ich praca ma sens. Mogli dotknąć tego pacjenta. Poczuli, jak ważne jest to, co robią. Wtedy stworzyliśmy zespół.

~~~~
A generalnie życie po przeszczepie serca "jest jak chodnik zasłany świeżo zerwanymi różami, po których trzeba przejść bosymi stopami. Wygląda pięknie, ale kolce bardzo ranią i nieraz trzeba zacisnąć zęby z bólu."

~~~~
Niektórzy modlą się o serce i mają wyrzuty sumienia.Czy czekanie na czyjąś śmierć jest grzechem? Czy grzech jest mniejszy, kiedy widzi się, jak umierali ci, którzy nie doczekali dawcy?

~~~~
Czy obce osoby mogą sobie coś radzić w takiej sytuacji? Chyba nie. Można tylko posłuchać, nic poza tym. Człowiek musi sam to przeżyć i na nowo poukładać.




niedziela, 2 listopada 2014

***

Jesteś piękna, ale nie chciałbym Cię przerżnąć, bo kiedy byłoby po wszystkim, nie chciałbym, żebyś czuła się zerżnięta. Chciałbym się z Tobą kochać i byłbym pewnie niezdarny i niezręczny, ale kiedy byłoby po wszystkim, chciałbym, żebyś czuła się kochana.
James Frey


sobota, 1 listopada 2014