sobota, 15 listopada 2014

Wiedźmin. Ostatnie Życzenie

~~~~
Ze wstydem i przykrością stwierdził, że to, co czuje, to żal do niej, żal o to, że nie pozostała marzeniem. I że nigdy sobie nie wybaczy tego żalu.

~~~~
Potworów jest coraz mniej?
A ja? Czym ja jestem?

~~~~
Miłość i krew. Obie mają potężną moc. Magowie i uczeni łamią sobie nad tym głowy od lat, ale nie doszli do niczego, poza tym, że... 
-Że co, Geralt?
-Miłość musi być prawdziwa.

~~~~
Wypiłam trochę i filozofuję, szukam prawd ogólnych. Właśnie jedną znalazłam: mniejsze zło istnieje, ale my nie możemy wybierać go sami. To Bardzo Wielkie Zło potrafi nas do takiego wyboru zmusić. Czy tego chcemy czy nie.

~~~~
-Połowa z tego co tu masz, to rośliny, które nie rosną już nigdzie na świecie. Nie mylę się, prawda?
-Nie mylisz się. Więcej niż połowa.
-Czym to wytłumaczyć?
-Jeśli powiem, że łaską bogini Melitele, pewnie ci to nie wystarczy?
-Pewnie nie.
-Tak sądziłam- Nenneke uśmiechnęła się. - Widzisz, Geralt, to nasze jasne słońce ciągle jeszcze świeci. Ale już nie tak, jak dawniej. Chcesz, poczytaj sobie księgi. Jeżeli zaś nie chce ci się tracić na to czasu, to może zadowoli cię wyjaśnienie, że kryształ, z którego zrobiony jest dach, działa jak filtr. Eliminuje zabójcze promienie, których coraz więcej w świetle słonecznym. Dlatego rosną tu rośliny, których nigdzie na świecie dziko rosnących nie zobaczysz.
-Zrozumiałem - kiwnął głową wiedźmin. - A my, Nenneke? Co z nami? Na nas też świeci słońce. Czy i my nie powinniśmy schronić się pod taki dach?
- W zasadzie powinniśmy - westchnęła kapłanka.- Ale...
- Ale co?
- Już za późno.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz