Jak cicho, jak spokojnie w noc odpływam sam
Kołysze mnie łagodnie sen, tam jest jej ślad
Już tylko tu dotykać mogę twego ciała
Już tylko w śnie całować ją
Są takie oczy, których nigdy nie zapomnisz
Są słowa, których nie wybaczy nigdy nikt
Ja wiem, dobrze wiem, to boli
Czy jedną noc daruje mi
Są takie dni, są takie dni, takie dni
Kiedy wiatr, kiedy deszcz i tęsknię do ciebie
Są jeszcze ciągle takie dni
Są takie sny, są takie sny, takie sny
Kiedy ja, kiedy z nią biegniemy do siebie
Są jeszcze ciągle takie sny
Było tak pięknie, że już piękniej być nie mogło
Było tak źle jak tylko z nią mogło być
Zapadał zmrok, rozsądek pukał w nasze okno
Jednak nie słuchał go już nikt
niedziela, 26 kwietnia 2009
piątek, 24 kwietnia 2009
jak ogień trawi lekkie drzewo
jak ogień trawi lekkie drzewo
tak ja oplatam twoje ciało
miękka i zwinna jak płomień
kochając ciebie delikatnie
rozniecam twoje myśli w płomień
mój żar ich zimną formę kradnie
dotknięcie moje jasne niebo
twych oczu zwęża w ciemny płomień
tak kocham cię kochając siebie
płomień powtarzam płomień płomień
kaleczy usta rani dłonie
i wszelki kształt pod złotem grzebie
jak ogień trawi lekkie drzewo
tak ja oplatam twoje ciało
miękka i zwinna jak płomień
kochając ciebie delikatnie
rozniecam twoje myśli w płomień
mój żar ich zimną formę kradnie
dotknięcie moje jasne niebo
twych oczu zwęża w ciemny płomień
tak kocham cię kochając siebie
płomień powtarzam płomień płomień
kaleczy usta rani dłonie
i wszelki kształt pod złotem grzebie
Poświatowska
czwartek, 23 kwietnia 2009
Leżę cały czas w domu. To juz trzeci tydzień. Nie, już nie boli, ale teraz gryzie mnie od srodka lenistwo. Zawsze tak.
Nie jest źle, w domu czysto, kot z pełnym brzuchem, obiad na stole o odpowiedniej godzinie. Dobrze tak. Żeby mi ino brzuch urósł w piłeczkę to już w ogóle pięknie by było.
Teraz Zochy szukam, znaczy kociaka nowego. Co by Felkowi samotno nie było.
Generalnie dobrze jest, tylko trochę chłodno...
Nie jest źle, w domu czysto, kot z pełnym brzuchem, obiad na stole o odpowiedniej godzinie. Dobrze tak. Żeby mi ino brzuch urósł w piłeczkę to już w ogóle pięknie by było.
Teraz Zochy szukam, znaczy kociaka nowego. Co by Felkowi samotno nie było.
Generalnie dobrze jest, tylko trochę chłodno...
niedziela, 5 kwietnia 2009
już dziś
W R A C A
Pełna złości zupełnie niekontrolowanej acz nie mogę się doczekać.
Już czy nie już?
Jak przyśpieszyć czas
Dziś w nocy będzie go zdecydowanie za mało...
A mama mi mówiła "spokojnie, to tylko niecałe dwa tygodnie"
Czekam
Pełna złości zupełnie niekontrolowanej acz nie mogę się doczekać.
Już czy nie już?
Jak przyśpieszyć czas
Dziś w nocy będzie go zdecydowanie za mało...
A mama mi mówiła "spokojnie, to tylko niecałe dwa tygodnie"
Czekam
środa, 1 kwietnia 2009
Nie będę poetką
O nie
Nie pozwolę, żebys żył w iluzji
Żebyś był iluzją
Mając w końcu własny dom, zostałam sama. Może na małą chwilę, ale wieczność zaczyna się w łóżku. Tonę w niej. Tak pusto. I nie mogę się skupić. Nigdy już cię nie puszczę. Nigdzie. A tym bardziej na drugą półkulę. Przecież to już prawie koniec swiata. A każde dziecko wie już, że tego miejsca nie ma.
Ciebie nie ma
Nie będę poetką
Nie pozwolę zamknąć cię
W małym pudełku Nierzeczywistości
I wtedy właśnie, kiedy cię nie ma, tyle chciałabym ci powiedzieć, dotknąć każdej części twojego ciała, zatańczyć, zaśpiewać, po prostu pobyć. Nie wiem jak to się dzieje, że często tracę głos. Ten głos, który mówi ci, że cię kocha.
Nie będę poetką
Nie utknę już nigdy
W wymiarze pomiędzy jawą a snem
Chciałabym pozwolić ci teraz zrozumieć się. Wpuścić do samego środka. Widzisz scenę z codziennego dnia? To takie małostkowe, niezauważalne na co dzień.
Wracasz, witasz się z uśmiechem, buzi, obiad, gadu gadu
Ale ty już wiesz, że tak będzie zawsze. Ja też wiem. Tylko jeszcze po cichu.
Nie będę już nigdy
Żadną wierszokletką
Chcę dać ci prawdziwe życie, nie tylko sen
Kocham Cię
A niedziela musi być dla mnie najszczęśliwszym dniem jak do tej pory mogłam mieć. Następny taki to będzie nasz ślub.
O nie
Nie pozwolę, żebys żył w iluzji
Żebyś był iluzją
Mając w końcu własny dom, zostałam sama. Może na małą chwilę, ale wieczność zaczyna się w łóżku. Tonę w niej. Tak pusto. I nie mogę się skupić. Nigdy już cię nie puszczę. Nigdzie. A tym bardziej na drugą półkulę. Przecież to już prawie koniec swiata. A każde dziecko wie już, że tego miejsca nie ma.
Ciebie nie ma
Nie będę poetką
Nie pozwolę zamknąć cię
W małym pudełku Nierzeczywistości
I wtedy właśnie, kiedy cię nie ma, tyle chciałabym ci powiedzieć, dotknąć każdej części twojego ciała, zatańczyć, zaśpiewać, po prostu pobyć. Nie wiem jak to się dzieje, że często tracę głos. Ten głos, który mówi ci, że cię kocha.
Nie będę poetką
Nie utknę już nigdy
W wymiarze pomiędzy jawą a snem
Chciałabym pozwolić ci teraz zrozumieć się. Wpuścić do samego środka. Widzisz scenę z codziennego dnia? To takie małostkowe, niezauważalne na co dzień.
Wracasz, witasz się z uśmiechem, buzi, obiad, gadu gadu
Ale ty już wiesz, że tak będzie zawsze. Ja też wiem. Tylko jeszcze po cichu.
Nie będę już nigdy
Żadną wierszokletką
Chcę dać ci prawdziwe życie, nie tylko sen
Kocham Cię
A niedziela musi być dla mnie najszczęśliwszym dniem jak do tej pory mogłam mieć. Następny taki to będzie nasz ślub.
Subskrybuj:
Posty (Atom)