sobota, 12 listopada 2011

immortality

Sama sobie zadaję pytanie skąd we mnie ten magnes do tych dziwnych książek... Część z nich jest prosta i pusta, bardzo przewidywalna, ale wiele z nich mówi bardzo dobitnie o życiu, które chciałabym mieć. 
Wieczne.
Ale nie życie wieczne w duchu chrześcijańskim. Chodzi mi o życie wieczne tu, na ziemi, nie mające nic wspólnego z jakąkolwiek wiarą w Boga. Chodzi mi o życie z krwi i kości, moje, codzienne, zwyczajne. 
Boję się starości, niedołężności cielesnej i umysłowej. Boję się uzależnienie od drugiego człowieka, braku samodzielności. Boję się brzydoty, samotności, zmęczenia i choroby.
Chciałabym zostać taka jak teraz, na zawsze.
Dlatego rozumiem tych wszystkich wyimaginowanych bohaterów epoki wampiryzmu, dlaczego tak chętnie godzą się na Dar Ciemności... Zgodziłabym się również jeśli tylko ktokolwiek chciałby mi go podarować... 

1 komentarz:

  1. Świetnie Cię rozumiem - mnie samej wielokrotnie przychodziło to samo na myśl, że starość mnie po prostu przeraża. Czasami jak spoglądam na te wszystkie starsze panie w autobusie to się po prostu boję, że będę taka sama - niedołężna, słaba, pomarszczona. Straszne.. Niestety, każdego to czeka.

    A "Let me sign" miło się słucha, przypomniała mi się moja dawna fascynacja Zmierzchem ;)

    OdpowiedzUsuń