tyle problemów dookoła
przeszkód
tyle murów do zburzenia
A tu tak cicho
taki dzień jak dziś
zimne stopy
kanapka z pomidorem
i sok pomarańczowo imbirowy
pachnący szlafrok
pomruk komputera
Tak bardzo lubię swoje życie
pomimo trosk wygodne
pomimo przepracowania zdrowe
życie od awansu do awansu
od wyniku do wyniku
od oddziału do oddziału
z nowymi wyzwaniami
uśmiechami pomiędzy złośliwościami
dobrym szefem nad ramieniem
dużą dawką zaangażowania
dzięki któremu
mogę mieć WSZYSTKO
I tak
kocham swój dom
zamglone poranne osiedle
w południe słoneczne bielą
kanapę z zachodami słońca
choinkowy balkon z wegą w tle
bujany fotel dla kotów
przytulną ciemnością sypialnię
i moją królewską kuchnię
z zapachem świeżo mielonej kawy w ekspresie
na przemian z pomarańczami pryskającymi z wyciskarki
czerwone oczko zmywarki
i chrupiącą cukinią z grilla
lubię delektować się tym komfortem
materializmem
lubię wchodzić na nasze konta
nie musieć liczyć
odmawiać sobie czegokolwiek
zazdrościć
lubię iść na zakupy i wydać na ciuchy tyle ile niektórzy zarabiają przez cały miesiąc
nie bać się o przyszłość
siebie
mamę
sama świadomość
że uchwyciłam to czego tak długo szukałam
błądziłam
dodaje mi sił jeszcze bardziej
I choć czasem myśl
zaplącze się gdzieś między włosami
że to tylko chwila
przeminie jak każda inna
to i tak
nie strąca mnie z lin
po których stąpam
rozciągniętych wysoko w niebie
tylko ja
i księżyc
nic więcej