sobota, 12 września 2015

Spain

Po ostatnim wyjeździe wydawało mi się, że jestem zakochana w Katalonii, która prowadziła mnie pomiędzy wodą a Salvadorem Dali. Jak widać monogamia zdecydowanie nie jest moją mocną stroną... Teraz połknęła mnie Andaluzja...

Sok mango ściekający po ręce
zapach pomarańczy
czerwone słońce
Strzelec nocą na plaży (kto by pomyślał, że taki piękny!)
wschodzący nad Punta Umbria księżyc
śmierć meduzy
pierzoki w naturalnej Lagunie
sjesta
piasek w sangrii
powiew oceanu
marokańska knajpka na Gibraltarze z czarodziejskim napojem na start
czarny ląd w tle
Coldplay w jaskini
poszukiwanie Maurów w Alkazarze
przepowiednia cyganki na placu hiszpańskim (gałązki mam schowane)
latarnia morska co noc prowadząca mnie w sen
przepyszne gazpacho i słona jamon
dzięcioł jedyny na całym wybrzeżu

a w podróży
maluteńkie autostrady
lądowanie na chmurce
kołowanie samolotu nad oceanem (niesamowite- wszędzie woda i my spadający na siebie)
Mont Blank ośnieżone w pełnym słońcu...


i "zostaw kota Matole" :)

tu można pisać i pisać, tam się świat nie kończy
ale podczas tych spacerów urodziły się kolejne dwa cele
Maroko i Lizbona
marzec i październik
na co czekam? na urlop


zdjęć nie poprawiałam, nie mam siły, TAM nie trzeba nic poprawiać...tam skóra smakuje inaczej