niedziela, 21 sierpnia 2011

Skąd ta moc?

Toż to jest jakaś porażka... Kolejna książka, co powstała "na fali" i nie mówi o niczym.. Lubiłam wampiry, wilkołaki, czarownice i takie tam jeszcze przed powstaniem Zmierzchu, czyli przed tym całym nastolatkowym szałem na wszystko co ponad naturalne. I okazuje się teraz, że jedyne dobre książki z tego gatunku to te, co powstały przed tą "era". No, może nie do końca jedyne... Ale ze wszystkimi szczerymi chęciami mam już serdecznie dość tych pustych słów, tych opowieści bez znaczenia, bez aluzji, bez tej iskry. Wciąga, bo wciąga, bo czytam o tym, co sama chciałabym przeżyć, poczuć, ale nie wnosi to nic do mojego życia. Można powiedzieć "to już było". Muszę ostrożniej dobierać literaturę, czytać więcej opinii przed. I chyba zająć się bardziej codziennymi opowieściami, bardziej prawdziwymi. Bo już powoli zaczynam się gubić w której serii jaka geneza gatunku istnieje ;)


Prawda jest taka, że moja bajka powili zaczęła się spełniać, więc po co mam dalej gubić się w obcych, skoro u moich drzwi czeka ta moja?


a tę książkę polecam, owszem,a le tylko nastolatkom :))