wtorek, 24 lutego 2009

Kochanie

Kochanie
Dzisiejszej nocy postaram się
Umrzeć
Zginąć waleczną śmiercią
Pośród nocnych igraszek burzy
Czekam aż spłynie na mnie deszcz
Złocisty

Kochanie
Widzę twą twarz przez sen
Kocham ją w tym upojeniu
W tym drgnieniu ulotnym
W tej ciszy spadających gwiazd

Jutro znów śnieg
Zachrzęści pod nagimi stopami
Znów odejdziesz
Tworzyć nowy Dzień

niedziela, 22 lutego 2009

jak w noc



Potrzebuję kilku więcej przyjaciół

kilku więcej cichych szeptów pośród łez?


Było mi pięknie w czwartek. I to wcale nie przez mecz, nie nie. Noc była piękna, cicha, pełna nadziei. Sypało z nieba jednostajnie, miarowo. Na nos. Pełen złośliwości nos.
Nie poznawałam swojego Poznania. Szurając stopami w białym puchu, przedzierając się znanymi ulicami, czułam mokre buty, spodnie, skarpetki.. To nie było to miasto, nie wierzyłam, że tak tu może być. Nagle ciche, spokojne, ciemne. Co jakiś czas przejeżdżał samochód, nawet nie zauważając ciszy w okół. To był przez chwilę mój świat. Tylko przez chwilę. Bo zazwyczaj siedząc gdzieś w pobliżu, zwykle gdzie jest duszno i zadymiono, widzę te znane mi twarze i szepczę pod nosem-nie.. to nie tu.




A jednak. Przy innym oświetleniu, w innej aurze, jednak tu.. na chwilę..

Widzę jak bardzo mi brakuje kilku rzeczy. Zmiana zwykle uderza człowieka od zewnątrz. To już trwało jakiś czas, ale dopiero ta noc dała mi tak mocno znać jak mi tego brakuje.

Przecież jest tak dobrze, tak miło, a jednak czegoś brak.
Człowiek podąża swoją drogą, niezależnie od tego gdzie ona prowadzi. I choć chce się zadać pytanie-czy ja mam jakiś wybór?? To wcale nie trzeba go zadawać, bo odpowiedź już jest. Tak, masz wybór. Dochodząc do rozwidlenia dróg, zawsze masz wybór. I to nie tylko prawo, lewo. Zawsze można się cofnąć, albo położyć i trochę poczekać. Można też zejść ze ścieżki, iść na szagę, na wprost. Można przeskoczyć przez mur. Można nagle zacząć biec. Lub pokręcić się w kółko.

Słyszysz Martuś? Zawsze masz wybór. Możesz być czysta lub ubabrać się w błocie. Robisz co chcesz. A natura człowieka jest taka, że co by nie zrobił, zwykle uważa się za istotę dobrą, a przynajmniej swój ewentualny wybór uważa za najlepszy jaki mógł być w tej chwili.

Nie wiem co teraz robię, nie wiem w którą idę stronę. Czy powinnam?
dowiem się po czasie. Z mieczem w dłoni, koroną lub z ręką w nocniku.
Jak by nie było-dowiem się.

niedziela, 15 lutego 2009

myśl

gdzieś kiedyś napisano... (Murakami?)


"-nie potrafię co zaufać...-stwierdziłem

I odeszła. Nigdy więcej jej nie widziałem..."

Jak mocno

Jak twardo

Jak uparcie

Myślę, myślę... Bo przecież jest



piątek, 13 lutego 2009

podróż

Tylu ludzi chce być sławnymi. Tyle osób śni wieczorami o blasku, chwale, fleszach, mamonie. Jestem jedną z nich? Nie do końca choć po trochu. Co ich pcha do tego? Wewnętrzny głos? Pozory nieśmiertelności? Czy wolność? Ale jaka to wolność, kiedy nie można w spokoju iść na miasto? Ba, nie można w spokoju zamknąć się w łazience, żeby wszyscy nie wiedzieli co właściwie tam teraz robisz. A jednak wolność, bo stać cię na wszystko. Świat zginie kiedyś przez te pieprzone pieniądze.
A ja razem z nim.

Chciałabym jednak, żeby ktoś kiedyś poczytał o mnie coś. Tak jak ja teraz czytam o innych.
Przypomnieć sobie kiedyś w mroku czyjąś twarz, spróbować chociaż wczuć się w czyjeś myśli. Na chwilę choć, na chwilę nie być sobą. Zniknąć w przestrzeni jaką niesie za sobą przeszłość. Pachnąca starymi listami, strychem u babci.

Pisząc to przesuwa mi się przed oczyma tablica Kostrzyna Wlkp. Czarne odstające litery na tle śnieżnego nieba. Trudny drogowskaz życia.



Wiem, że dobrze wybrałam, choć jako kobieta jestem pełna sprzeczności. Życie mi się ułożyło. Układa. Jak panoramiczne puzzle. Powoli, powoli dążę, choć czasem ważniejsze są słowa niż rzeczy materialne.
Staram się nie śnić. Choć czasem nie da się tego uniknąć.
Pozbyłam się skrzydeł i westchnień. Teraz każda próba napisania czegokolwiek będzie tylko marną podróbką, plagiatem. Na rzecz czego to zrobiłam? Na rzecz życia, rzeczywistości, która mnie otacza. Na rzecz możliwości wypicia chociażby kubka herbaty we własnym fotelu. Na rzecz pracy. Relacji z ludźmi, których nie zawsze lubię.
Po to, żebym mogła się rozwijać iść dalej.

Tylko jeszcze nie wiem w jakim kierunku…

wtorek, 10 lutego 2009

No tak już jest

Są takie dni jak dziś. brzydki, mokry śnieg pada. Zimno. I z nosa leci.
Są takie dni jak dziś, kiedy myślę "no po co, no po co głupia otwierasz te drzwi, które już zdążyłaś za sobą zamnkąć". Moje małe rozdwojenie jaźni daje o sobie znac, bo kto nie lubi mówić do kogoś, któ tak ładnie słucha... nie przerywa... przytakuje.
Dyskusja nie ma większego sensu. Przewijają się pytania "dlaczego" na które nie ma odpowiedzi. Góra argumentów jest banalna, a jakże, ale to jest najmniej istotne, kiedy jedna jak i drugą stroną jestem ja.
Głupiutka jestem. Mała dziewczynka, co płacze jak jej lizak upadnie. Głupiutka, niezdecydowana. Co z tego, że sobie radzę. Że mam pracę, pieniądze, że teraz mieszkanie będę kupować. Co z tego. Tatuś przyjechał wszystko obejrzeć. Szczęśliwy. Dumny.
Co z tego...

To nie wszytsko..


Gdybym tylko potrafiła docenić to drzewo na którym mogę się oprzeć, żebym tylko potrafiła...


niedziela, 8 lutego 2009

Panowie i Damy

"Noc była ciemna tą ciemnością, której nie da się wytłuma­czyć zwykłą nieobecnością księżyca i gwiazd, ale ciemno­ścią, która zdaje się napływać skądinąd - tak gęstą i dotykalną, że dałoby się niemal chwycić w rękę garść powietrza i wycisnąć z niego noc."


Tak mi się dziś zaczęło...


sobota, 7 lutego 2009

Wyprawa Czarownic

Za bardzo zagłębiłąm się w głowologię. Za bardzo otaczają mnie słowa, za mało tu uczuć. Oddycham, jem i śpię. W telewizor za często patrzę.
I choć próbuje oderwać się od tego wszytskiego, to moja książka i tak pozostaje elektroniczna. Z ciepłym szumem lezży mi na kolanach, w ciemności odbija się tylko niebieska poświata ekranu.

Kiedy kończy się człowiek.
Kiedy kończy się w człowieku on sam. Gdzie jest zmiana w tym a gdzie śmierć?

ŚMIERĆ BARDZO LUBI KOTY

Ale przecież Greebo to nie kot. To nie w pełni człowiek.

start

Po raz kolejny zaczynac coś od nowa, choć tak naprawdę nikt nie wiem po co.
Ja nie wiem po co.
Od jakiegoś czasu próbuję wykrzesać z siebie malutkie iskierki słów, ciche westchnienia metafor. Na nic. Tworzę coś, co za chwilę przestaje istnieć. Tworzę coś, co jest tylko mgłą moich myśli.
Jak długo potrwa ta chwila? Jak szybko mi się znudzi?

Ale nie dziś, już nie...